wtorek, 4 czerwca 2013

małe piwo

Po dość nudnym i kiepsko zorganizowanym proteście w słusznej sprawie siedzieliśmy z P. i Silvą na małym piwie. Rozmowa powoli się snuła, butelki stawały się coraz lżejsze. W pewnym momencie przed oświetloną witryną przystanęła staruszka. Nie odgarnęła siwych kosmyków opadających na czoło, nie zapytała, co się tu dzieje i czemu jest tak głośno, skoro już zapadała cisza nocna. Nic nie powiedziała, nie wykonała żadnego bezsensownego ruchu. W granatowym płaszczu-pelerynie do kolan stała i złowrogo patrzyła przez szybę, przez szeroko otwarte drzwi, na rozweselonych, beztroskich ludzi. Rozejrzałam się po wnętrzu. Na kogo wypadnie, na tego bęc. Sympatyczna, wytatuowana barmanka, która zawsze wita nas uśmiechem. Głupawe, rozchichotane dziewczyny przy pierwszym stoliku. Zagraniczni turyści przy drugim. Opierający się o pustą butelkę, podstarzały, smutny metal przy trzecim.
– Jak śmierć – spojrzałam znacząco na P.
– Kostucha – dodał, potwierdzając.

2 komentarze:

  1. marzy mnie się więcej postów z etykietką z moim imieniem :)
    Sil.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest na to duża szansa. A teraz cho na rower! :)

    OdpowiedzUsuń