„Las Vegas 24h Alkohole” nachalnie odbija się w szybie
tramwaju. Siedzę wciśnięta w kurtkę, za dużą czapkę, udaję, że przedświąteczny
tłok mnie nie dotyczy. Patrzę na długie, zadbane włosy dziewczyny, która siedzi
przede mną. Roześmianym głosem ze wschodnim akcentem mówi coś do drugiej,
stojącej nad nią. Co chwilę odchyla głowę do tyłu i porusza nią na boki z
odrobiną nieświadomej kokieterii. W pewnym momencie stojąca powoli zdejmuje
rękawiczkę i dłonią pianistki przeczesuje włosy siedzącej. Najpierw od
niechcenia, niby przypadkiem, jakby chciała zdjąć niewidoczną nitkę albo
poprawić zabłąkany kosmyk, ale po chwili coraz głębiej zatapia w nich dość
długie, czerwone paznokcie. Rozmowa cichnie, dziewczyna przede mną nieznacznie pochyla
głowę do przodu, żeby pożądliwa dłoń mogła dosięgnąć ucha, zsunąć się po karku.
Czuję zapach szamponu i ciarki na plechach. Tramwaj zatrzymuje się na
przystanku, dziewczyny wysiadają roześmiane, wracają do przerwanej rozmowy, jakby
nic się nie wydarzyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz