poniedziałek, 30 kwietnia 2012

na sen

- Wiesz, mam ostatnio piękne i bardzo kolorowe sny. Latam albo pływam przez niezwykłe światy.
- To znaczy, że jesteś spokojna i szczęśliwa?
- Eee... nie, dostałam nowe tabletki na sen.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

drwal

Idę do pracy. Leje. Mam na sobie wielką bluzę z kapturem, kalosze, a w torbie - zupę w słoiku, jajko na twardo i żytni chleb bez masła. Czuję się jak drwal. Myślę o tym, że wieczorem muszę ogolić nogi, bo zborsuczeję do reszty.

sobota, 14 kwietnia 2012

intertekstualnie

Od paru tygodni wybierałam się na spotkanie autorskie, promujące najnowszą książkę O.T. Bo to T., o której próbuję napisać pracę magisterską, bo w Krytyce, bo książka ma ładną okładkę. Miałyśmy iść z Olą same, ale w przeddzień wpadałam na pomysł, żeby wyciągnąć jeszcze Karo, a ona wzięła Plu. Przed spotkaniem duszkiem wypiłyśmy po lampce wina, bo ginekolog, bo kiepski dzień, zmęczenie, i żeby wprawić się w intelektualny nastrój. O 19.00 w holu spotkałyśmy się z Karo i Plu.

Wszyscy czworo weszliśmy do sali na piętrze. Lubię tę salę. W poniedziałki puszczają tam filmy, jest wtedy ciemno i przytulnie. Krzesła są ustawione wzdłuż pomieszczenia, a okna przysłonięte czarnymi roletami. Tym razem wszystko było na odwrót. Krzesła w poprzek, za dużo jarzeniowego światła i ludzi. Początkowo siadłyśmy w przejściu na dywanie. Potem okazało się, że Ona, Druga Ona i przemądrzały krytyk mają siedzieć w głębi, na dodatek we wnęce. Nic byśmy nie usłyszały. Przyniosłyśmy sobie krzesła.  Spotkanie zaczęło się od końca, od pytań publiczności, która nie miała pojęcia o co pytać. Zapanowała niezręczna cisza. Poczułam się tak, jak na ćwiczeniach podczas studiów, kiedy zaczynały się zajęcia i nagle okazywało się, że nikt nie przeczytał teksu, o którym mamy rozmawiać. Teraz chyba też nikt nie przeczytał. Potem było tylko gorzej. Byłam rozkojarzona, bo nie lubię próbowania się gatunkach literackich, o którym mówiła T. („zawsze chciałam mieć kryminał, teraz czas na powieść science fiction), nie lubię zadzierania nosa, a już najbardziej nie lubię dekonstrukcji. Podobała mi się tylko dziewczyna w bluzce w gwiazdki, która przede mną siedziała. I jej dziecko w ubraniu z takiego samego materiału. Na nich skupiłam całą swoją uwagę. Rozmówcy zaczęli o powinnościach pisarza, więc uznaliśmy to za dobry pretekst, żeby pójść się napić.

piątek, 13 kwietnia 2012

nadzieja na żądanie

Na trasie mojego autobusu został uruchomiony nowy przystanek. Nazywa się "Nadziei" i obowiązuje jako przystanek na żądanie.

8 marca

Firma, w której pracuję od niedawna, zorganizowała loterię z okazji Dnia Kobiet. Można było wylosować różne Bardzo Praktyczne Rzeczy, np. narożną półkę ścienną, dwumetrowy kwietnik lub stolik w kształcie słonia. Speszona sytuacją wyciągnęłam los i ustawiłam się w kolejce po odbiór prezentu. Dostałam coś metalowego; podłużną puszkę z dziurkami do zamocowania jej na ścianie. Po cichu przyznałam się A., koleżance z pokoju, że nie mam pojęcia do czego to służy. Odpowiedziała, krzycząc:
– Jak to! Przecież to jest pojemnik na waciki do mycia twarzy!
– Nie używam wacików – przyznałam się jeszcze bardziej speszona.
– To czym się myjesz?! – zapytała A.
– Wodą... – zawstydziłam się. 
– Ile ty masz lat?! W twoim wieku nie powinno się już myć twarzy wodą!
Było mi przykro, bo poczułam się mało kobieca i stara. W Dzień Kobiet.

podwieźć cię?

Szłam do pracy smutna i zmarznięta. Zaproponowała, że mnie podwiezie. Patrzyłam, jak prowadzi samochód i jednocześnie próbuje się malować. Zrobiło mi się przyjemnie. Potem opowiadała o swoim guzie mózgu.

czwartek, 12 kwietnia 2012

bezpłodne pestki

Śniło mi się, że płakała, a ja zjadałam jej łzy jak pestki słonecznika. Zastanawiałam się czy wewnątrz mojego brzucha wyrośnie z nich roślina, czy - co gorsza - zajdę od tego w ciążę. Nic takiego się nie stało. Odeszłam pusta i samotna.

środa, 11 kwietnia 2012

urzekła mnie twoja sowa

Wczoraj podszedł do mnie bezdomny pan. Myślę, że miał więcej niż 70 lat. Jak zwykle czytałam, nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje wokół mnie. Wyrósł mi nagle przed nosem i powiedział, patrząc na mój pierścionek z sową: "Urzekła mnie ta sowa! Dziękuję, że dzięki pani zobaczyłem dziś coś miłego. Życzę pani szczęścia i mądrości." Uchylił kapelusza i odszedł uśmiechnięty.